Po tym ponurym mieście,gdzie od kilku dni jest ciemno o każdej porze dnia i nocy.Wszystko przez Barcik i jej indeksik.Ale dla niej wszystko.Wiadomo...
Rano na zajęciach miałam napady niespożytej energii, głupoty i znudzenia.
Potem wpadłam w sidła Olina P , który czekał do samiuśkiego końca spotkania..do nieludzkiego ścisku w zatłoczonym 116, do zakorkowanego Kromera żeby powiedzieć mi jak powinnam szanować i doceniać to ,że tyle lat przy mnie trwa.
Zostałam odarta z resztek samozachwytu:)
Rozumiem już na czym polega to moje "spierdolenie czegos" i musze ostro nad tym popracować.
Ciężko żyje się z taką wiedzą na swój temat.Świadomością jak ciężki ma się charakter.
Najchętniej nie nawiązywałabym po tym żadnych znajomości,żadnych nowych kontaktów.
Bo ze słów Olina wynika,że jestem ta zła..ta co wypija energie ,wykorzystuje,wybucha,omamia, poraża nieobliczalnościa a potem porzuca i zostawia ludzi z tym szokiem.
Mogę się tylko wytłumaczyć ,że nie robie tego świadomie.
I obiecuje ,że pomyśle nad tym ,żeby coś zmienić...np.zacznę ciszej mówić i wcześniej zastanawiać sie nad treścia?
No dobra.coś bardziej realnego na początek.
Pomyśle później ,bo Maciuś J. wpada na resztki ciasta.
Jarosznik pierwszy raz w 161!!!
Spotkanie na szczycie czyli powrót downów SITO I MACIUS WIELKI!!!
Oj sie będzie działo!
A to pamiątka z 3.roku :BÓG JAROCH SŁOŃCE:)
2 komentarze:
taaaa Jaroch to Jaroch:)
to sobie zabookowałaś wizytę, Wieeeelką wizytę;D
Prześlij komentarz