poniedziałek, 29 października 2007

dzień pod znakiem Calineczki.


Szurałam dziś po Wrocławiu.
Uczelnia, galerie , rynek i mcdonald.
No i foch jak zwykle.Tym razem za plotkarstwo.
Jutro zmykam do K.
Ale będzie jazda..

niedziela, 28 października 2007

traseologiczna zagadka wczorajszej nocy....


Kto tańczył na tym stole?
Godzina -ok 22-24
Miejsce -Szepty
Świadkowie -znajomi mojego "chłopaka"

Rozwiązanie w nowej książce Krajewskiego pt "Banduras w Breslau"

piątek, 26 października 2007

URODZINY ARMANI


Pamiętam ,pamietam ,pamietam.
23.już !
Przepraszam Aniu jeszcze raz za twoją 18-tke pięć lat temu
Ale do momentu kiedy to zjechałam pod stół -bawiłam się świetnie!
Jest co wspominać .
Życze Ci wszystkiego.Wiesz o tym.

szuranie w liściach w Szczytnickim

Zrobiłyśmy sobie piknik z towarzyszką Olga.
Zielona herbata w termosie i sesje w brązie.
Sytuacja trochę wymknęła się spod kontroli,ale wiadomo..to tylko JA i drzewa i liście i jesień i wiewióry.Odbija każdemu.
Słońce przegoniło wszystkie złe myśli .No i dobrze.

























PUDELEK -sitostar










nigdy wiecej katastroficznych snów.

Zaczne od tego,ze Panny Pudło ostro przesadzaja!
Rudzielec pojechał do Stanow, swego czasu.Po kilku tygodniach przesłał maila z prosba o "goraca"modlitwe ,bo wokół niej "lasy Kalifornii płoną" i wielka ewakuacja,panika i apokalipsa.
Lasy nie spłoneły a Kama przyjechała cała i zdrowa ,z torbą zakupów CHANEL
a o pożarze zapewne dawno zapomniała.
Druga,Janina wybrawszy sie na ERASMUSA (zw.przez Jarocha -Orgasmusem) do Turcji ,
miała czelność zawiadomić mnie po miesiącu pobytu ,że Araby sie leją i wojna będzie...
Już ja widze wstrząśnietą narastającym konfliktem Janke....
z sziszą i 3. butelka wina -dam sie założyć!
Janina sanitariuszka?Łączniczka?Wolontariuszka w pogotowiu harcerzy kurdyjskich?  
W to nigdy nie uwierze!

Kama dzisiaj trochę sie zrehabilitowala -zaliczajac Ryska M. na 4!!!
Wpadla do akademika o 11, jak nalezalo -z winkiem.
Znowu omineła mnie seminarka z ukochanym Borsuczkiem.Ale dla winka , ptasiego mleczka  i salw śmiechu było warto.
Potem już tylko wielki niewypał...
Nauczylysmy sie jednak z Kama,ze niektórzy nie lubią niespodzianek.
Najazd na chate z dwiema nalewkami ,papierosami MESKIE ,Faktem i chrupkami kukurydzianymi do Bandury byl totalną porazka.Potem byly moje fochy ,fochy,fochy...
Poza tym nalezy mi sie po calym dniu Oskar.
 

Aha.I jeszcze ten sen katastroficzny.
Że wybieralam sie do Irlandii,nie wiem po jaką cholere...
Tylko nie zdazylam na samolot ,ktory ostatecznie, tuz po starcie rozwalil sie na moim kłobuckim podworku -przodem wrył sie w grządki mojej mamy.
Mówie stop takim snom-nic dobrego mi nie wróżą.

NA koniec FOCH :)

środa, 24 października 2007

Jaroch-pan i władca mojego niemego śmiechu













do parteru/spotkanie downów!

Dzisiaj jak na złość woziłam sie po mieście.
Po tym ponurym mieście,gdzie od kilku dni jest ciemno o każdej porze dnia i nocy.Wszystko przez Barcik i jej indeksik.Ale dla niej wszystko.Wiadomo...
Rano na zajęciach miałam napady niespożytej energii, głupoty i znudzenia.
Potem wpadłam w sidła Olina P , który czekał do samiuśkiego końca spotkania..do nieludzkiego ścisku w zatłoczonym 116, do zakorkowanego Kromera żeby powiedzieć mi jak powinnam szanować i doceniać to ,że tyle lat przy mnie trwa.
Zostałam odarta z resztek samozachwytu:)
Rozumiem już na czym polega to moje "spierdolenie czegos" i musze ostro nad tym popracować.
Ciężko żyje się z taką wiedzą na swój temat.Świadomością jak ciężki ma się charakter.
Najchętniej nie nawiązywałabym po tym żadnych znajomości,żadnych nowych kontaktów.
Bo ze słów Olina wynika,że jestem ta zła..ta co wypija energie ,wykorzystuje,wybucha,omamia, poraża nieobliczalnościa  a potem porzuca i zostawia ludzi z tym szokiem.
Mogę się tylko wytłumaczyć ,że nie robie tego świadomie.
I obiecuje ,że pomyśle nad tym ,żeby coś zmienić...np.zacznę ciszej mówić i wcześniej zastanawiać sie nad treścia?
No dobra.coś bardziej realnego na początek.
Pomyśle później ,bo Maciuś J. wpada na resztki ciasta.
Jarosznik pierwszy raz w 161!!!
Spotkanie na szczycie czyli powrót downów SITO I MACIUS WIELKI!!!
Oj sie będzie działo!
A to pamiątka z 3.roku :BÓG JAROCH SŁOŃCE:)

wtorek, 23 października 2007

moje pierwsze samobójstwo.

nie mam ochoty siedzieć w szkole,
nie mam ochoty wycierać nosa w chusteczke,
nie mam ochoty wdawać sie w towarzyskie rozmowy ze znajomymi z uczelni,
nie mam ochoty tłumaczyć sie dlaczego maluje paznokcie na czerwono,
nie mam ochoty opowiadać dlaczego wczoraj spaliłam najdłuższy most do Irlandii,


mam ochote wracac pieszo przez Ostrów Tumski,
mam ochote bunkrowac sie w 161 i sluchać jedynegoBlondyna ,który miałby u mnie szanse:)
mam ochote czytać bloga Bandurasa i rozwiązywać jego "rebuszagadke"
mam ochote przyjmować gości i zajadać sie z nimi murzynkiem i rozgrzewać gorącą 
czekoladą.(smakowało  Julianie,co ?? )
mam ochote słuchać moralizatorskiego wykładu mojej Siostry na temat mojego życia intymnego,
mam ochote potęsknić za Barcik,
mam ochote pośmiać się z Kamą z nowej pracy Bandurasa,
mam ochote poczytać Pilcha ,bo uwielbiam jego lekko erotomańskie gawędy ,
mam ochote zrzucić winę za ten zły nastrój na pogodę ,
mam ochote pomarzyć sobie o Toskanii
mam ochote sie nie przejmowac.


I tak wyglądał mój dzień.Pierwszy dzień  
Zdalekka
Nawet fajnie.
Odmuliłam sie.

No i ten Sting...
http://www.youtube.com/watch?v=dVZCOkCM7M4

czwartek, 18 października 2007

Zachłanna i zła ,wciąż więcej chce






A jednak.

Strach to ciemna strona Mocy. Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści,
nienawiść prowadzi do cierpienia.
Czuję w sobie wielki strach...
A może po prostu jestem chora i jakiś wirus wyżera resztki mojej  pozytywnej energii?
Stałam sie ofiarą jesieni.

http://www.youtube.com/watch?v=JbGTzJcyjGI

Przeszłość wraca do nas czy tego chcemy czy wręcz zatrzaskujemy przed nią drzwi.

poniedziałek, 15 października 2007

as z rękawa


Wyspawszy się po tym traumatycznym weekendzie, zaczerpnąwszy normalności..
wyciągam na światło dzienne namiastkę tego co się działo przez ostatnie trzy dni i dwie noce:


 







niedziela, 14 października 2007

o kurwa!weekend

Zryło mi beret.
Koleżka Banduras przesadził z gościnnością:))
Zafundował nam weekend totalnego odlotu.
Nie napisze nic wiecej,bo nic mi w głowie nie zostało.
Ale było zajebiście i Barcik przeżyła największą patologie w całym jej życiu.

Pozdro chłopaki!!!

21.36 nd.14.10.2007 r

piątek, 12 października 2007

powrót trio : 3 x P = perwersja,podnieta,patelacha

Co tu dużo pisać.Trio powróciło.
Barcik zawitała do Wrocławia po  3 miesiąca kiszenia się pod Warszawą.
Banduras zaczął weekend bez Pani Pauliny.
Sito przeżyła kaca po Manana show star.
Zaczynamy więc wielkie świętowanie.
Słodycze,szampany ,konfetii

http://www.youtube.com/watch?v=Pd8P2UO5S9s&mode=related&search=

czwartek, 11 października 2007

zawsze.





Rada na dziś,wczoraj i jutro.
Zawsze słuchaj starszej siostry!Nawet jeśli nie macie wspólnych rodziców.
Siostro Aleksandro.
Wbijaj mi swoje mądrości ,ale do skutku!

poniedziałek, 8 października 2007

slucham

Postanowilam lansowac podslyszane kawalki mojego ukochanego brytyjskiego rocka.

Zaczne od tego co mnie sie póki co nie nudzi:
  1. The Hoosiers -Goodbye Mr. A 
  2. Oasis Lord- Don't Slow Me Down
  3. Mark Ronson feat Amy Winehouse- Valerie

Wspomnę o tym co chodzi mi po głowie już od dawna :
Manic Street Preachers- AUTUMNSONG

Zakończę na najświeższym moim okryciu,ale takim na dobranoc:

http://www.newtonfaulkner.com/

nie moge pić ,nie moge jeść ,nie mogę pisać....

..bo szkoda mi na to wszystko czasu??
Absolutnie nie!
Mam czas na wszystko!
Uświadomiłam sobie ten luksus ,kiedy to w środowe popołudnie krążyłam z Olinem P.
po Wrocławiu ,wsiadając w złe tramwaje i wysiadając na złych przystankach.
Ale kogo to obchodziło?
Nic mnie nie goniło,nic sie nie paliło ....nikt nie patrzył na zegarek ,
nikt nie sprawdzał rozkładu tramwaju.
Rewelacja!
Skutki uboczne widać od razu-totalna odjebka w miejscach publicznych.Ale jeśli chodzi o mnie to normalne.Jeśli już sie decydujesz wychodzić ze mną gdziekolwiek -licz sie z konsekwencjami.
A zatem pajacowałam w poniedziałek- z koleżką Bandurasem i jego ekipa.I gdyby nie przejażdżka w wózku OBI ,byłoby w miare spokojnie(bo bunkrowaliśmy sie na kwadracie)
We wtorek przyszły moje uczennice od robienia gałek na parówce-Anna CoCiąga i Magda K.
Środe już wspomniałam.
W czwartek przyjechała moja Siostra Z Wyboru i potrząsneła mną trochę wyciągając "do ludzi" czyli Pasażu Grunwaldzkiego na zakupy.Zmusiła mnie jednak do wagarów.Wiec bilans wyszedł chyba na "0".Wieczorkiem doprawiłam jeszcze międzynarodowym towarzychem na urodzinach współlokatorki Malwinki.Widok zachwyconych hiszpańskich oczu -bezcenny dla Gwiazdy.
 W piątek postanowiłam przekazać swoje mądrości młodszemu pokoleniu i zajęłam sie 3 dniowym rozpuszczaniem Zochy i Marysi.Robiłyśmy wszystko  czego nam zakazał ich ojciec a mój sztywny,starszy brat przed wyjazdem->do 15. leżałyśmy w łóżku przed telewiozrem, jadłyśmy chipsy z nutella,czekoladki z żelkami, ,piłyśmy cole i rano nie myłyśmy zębów (takie normalne?A ,mieliście kiedyś ojca dentyste?)
Ostatecznie przestałam liczyć godziny i minuty.Nie wiem co było dalej,nie wiem jaki mamy dzień ani co bedzie jutro..
Wiem tylko,że jestem WOLNA a o to zawsze walczyłam.I dlatego nie mogę pić ,nie mogę jeść ,nie mogę pisać.Bo nie mogę tylko wtedy ,kiedy nie chce!

poniedziałek, 1 października 2007

i wciąż na nowo odkrywać Wrocław.......

Jestem zajebiście szczęśliwa!-pomyślała Sito ,wystawiając swój blond łeb przez okno pędzącego pociągu relacji Częstochowa -Wrocław.
Zaczyna się nowy rok akademicki.
Nowy początek.

A ja jestem WOLNA,NIEZALEŻNA i SZALONA.
Życie należy do mnie i mam zamiar z tego skorzystać......
A jesień była piękna tego roku.




http://www.youtube.com/watch?v=usT10u0hyUA